Urodziła się 18 lipca 1924 r. w Warszawie – rodzice: Władysława z Grodeckich (nauczycielka) i Mieczysław (inżynier) Szydłowscy, oboje pochodzący ze Stanisławowa na Kresach, zamieszkali tam po przeprowadzce z Wilna, gdzie rzuciły ich wojenne losy i gdzie przyszła na świat jej starsza siostra Danuta. Cztery lata później (1928) rodzina zamieszkała w Podkowie, w niewielkiej nowoczesnej willi „Włada”, wybudowanej przez inż. Szydłowskiego przy ulicy Słowiczej, na wzniesieniu w pobliżu strumienia. Szydłowski do 1934 r. był właścicielem przedsiębiorstwa budowlanego w Warszawie, które zajmowało się też sprzedażą działek w Podkowie i kompleksową budową domów.
Kalina uczyła się w szkole żeńskiej Wandy z Posseltów Szachtmajerowej w Warszawie, dokąd dojeżdżała, jak cała podkowiańska młodzież, tradycyjnie ostatnim wagonem kolejki EKD. Należała do podkowiańskiego Koła Młodzieży, organizacji sportowo-towarzysko-rozrywkowo-kulturalnej, którego jej starsza siostra była sekretarzem. „Nawet ci, którzy przyjeżdżali tu tylko na wakacje, znali się i razem pracowali w Kole. Urządzali przedstawienia, grali w tenisa, w ping-ponga” – wspomniała atmosferę lat 30. Maturę zdała już na tajnych kursach, w 1942 r., po czym rozpoczęła naukę w szkole zdobniczej, działającej jako szkoła zawodowa.
„Po zakończeniu szkolenia Wanda Leopold przyjęła naszą uroczystą przysięgę Armii Krajowej. Następnie zostałyśmy przekazane terenowi i znalazłyśmy się w plutonie «Alaska» Józefa Klukowskiego ps. «Jasieńczyk»” – relacjonowała po latach „Miła”, która pomagała jednemu z kolegów przenosić i wypróbowywać granaty, które sam produkował. Próby odbywały się w Lasach Młochowskich. „Antonina” pracowała w redakcji podziemnej gazetki, redagowanej w „Jókawie” przy Parkowej. Od stycznia 1944 r. dziewczęta przechodziły szkolenia z łączności i obchodzenia się z bronią.
Po wybuchu Powstania Warszawskiego Kalina zgłosiła się do pomocy jako sanitariuszka w Szpitalu Wolskim, ewakuowanym najpierw do Klubu Sportowego (Pałacyku Kasyna) w Podkowie, a potem do willi państwa Baniewiczów. Oprócz zajęć typowo pielęgniarskich pomagała rannym nawiązać kontakt z rodzinami poprzez Czerwony Krzyż. Przygotowywała paczki dla chorych w okresie Bożego Narodzenia.
Po wojnie Kalina Szydłowska wyjechała na studia do Krakowa. Ukończyła Wydział Malarski na ASP w pracowni prof. Eugeniusza Eibischa. „«Odkrył» mnie jako malarkę prof. Butrymowicz, wspaniały pedagog. Niewiele wtedy o sobie wiedziałam. Potem była Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie, pracownia prof. Eibischa, bo to on mówił tak porywająco o kolorze” – pisała w 1998 r.
Już na pierwszym roku studiów zainteresowała się aktorstwem. Po latach wspominała: „Wraz z grupa koleżanek i kolegów z ASP włączyłam się działalności w teatrze studenckim Rotunda. Poznałam wtedy Tadeusza Kantora i Tadeusza Brzozowskiego. Było to moje pierwsze zetknięcie ze sztuką nowoczesną. Tadeusz Kantor przyłączył się do nas, pragnąc wystawić bardzo oryginalny utwór poetycki [Józefa] Czechowicza. Był to moralitet katastroficzny Niegodzien i godni. Do obsady tej sztuki wybrał spośród nas, młodych, tylko cztery osoby. Ja miałam wystąpić w roli srebrnej pasażerki […]. Najciekawsze w naszej pracy były próby prowadzone przez Tadeusza Kantora. Zatrzymywaliśmy się nad każdym zdaniem. Kantor doszukiwał się różnych znaczeń, do których odnajdował odpowiedni gest aktora, ten jedyny i najlepszy”. Sztuka na deskach Rotundy grana była trzy razy. Kantor wybrał Kalinę także do roli Eurydyki w sztuce Jeana Cocteau Orfeusz, ale „[…] To były już czasy socrealizmu. Nie było pozwolenia na taką sztukę” – opisywała.
W Krakowie poznała przyszłego męża, Stefana Pawłowicza, oficera artylerii, który wojnę przeżył w oflagu, a po jej zakończeniu powrócił do Polski i ukończył studia ekonomiczne. W 1953 r. Kalina i Stefan przenieśli się do Podkowy i na działce w sąsiedztwie „Włady” stanął ich niewielki drewniany dom. Rodzina powiększyła się o syna Jerzego (1954). W latach 60., po śmierci rodziców, „Włada” została sprzedana, a po latach odremontowana z pewnymi zmianami.
Kalina Szydłowska-Pawłowicz poświęciła się pasji malarskiej. Dużo podróżowała po Europie, zwiedzając muzea i galerie. Wyjeżdżała też do Iraku, gdzie przebywała z mężem jej siostra. Powstały wówczas egzotyczne pejzaże. Portret i pejzaż to była jej ulubiona tematyka, ale interesowała ją też przyroda podkowiańska: ptaki, drzewa, kwiaty. „Miałam tutaj trochę za mało przestrzeni […], na pejzaż chodziłam poza Podkowę […] w kierunku Nowej Wsi, w zimie malowałam stary wiatrak, który już nie istnieje, między Podkową a Milanówkiem” – opowiadała.
Tworzyła w technice olejnej, malowała miniatury na drewnie i jedwabiu, zostawiła też po sobie wspomnienia i wiersze „Koloryt oparty jest na różnych odcieniach jednej barwy, przeważnie chłodny, o przewadze tonów zielonych i niebieskich. Linie i płaszczyzny tworzą kompozycje, całość obrazu budują przestrzeń i nastrój” – pisała w katalogu jej wystawy w Stawisku Zofia Broniek.
Miała kilkanaście wystaw indywidualnych i zbiorowych, m.in. w Muzeum Historycznym w Warszawie, trzykrotnie w Stawisku (1997, 2000, 2008). W 2015 r. jej prace zostały pokazane pośmiertnie w Centrum Kultury i Inicjatyw Obywatelskich, współorganizowanej przez Towarzystwo Przyjaciół Miasta Ogrodu Podkowa Leśna, którego członkiem była przez wiele lat.
Zmarła 17 lipca 2011 r., została pochowana na podkowiańskim cmentarzu obok męża (zm. 1993).