Rodzina Niemyskich związała się z Podkową w połowie lat 30. XX w., gdy siostry Wanda i Janina odkupiły od państwa Karczewskich drewniany dom na obrzeżach miasta ogrodu, zwany „Borowinem”. Były córkami Julii i Leona, właściciela fabryki białoskórniczej (współpracował z działaczami PPS, Abramowskim i Piłsudskim. Ze Stanisławem Stempowskim i Ludwikiem Krzywickim współtworzył w latach 1902–1905 tygodnik „Ogniwo”). Czworo dzieci Julii i Leona: Lucjan, Janina, Wanda i Stanisława, które urodziły się w Warszawie, zamieszkało na dłużej lub krócej w Podkowie.
Lucjan był inżynierem z wykształceniem rolniczym, właścicielem folwarku w Woli Łobudzkiej i współwłaścicielem Piorunowa koło Łodzi. Prowadził nowoczesne gospodarstwo z młynem, stawami rybnymi, wybudował drogę i szkołę. Ożenił się (po otrzymaniu dyspensy papieskiej) z kuzynką, Seweryną Barbarą Niemyską (1883–1955), wykształconą na pensji. Pomagała mu w zarządzaniu majątkiem i leczyła okoliczną ludność. Lucjan był entuzjastą automobilizmu, miał jako pierwszy w okolicy samochód, chevrolet.
Kiedy jego siostry zamieszkały w „Borowinie”, wysłał im z Piorunowa ogrodnika z żoną do pomocy w urządzaniu ogrodu i zakładaniu gospodarstwa. Pomagali też on sam i jego syn, Krzysztof. Kiedy w 1939 r. Niemcy wyrzucili rodzinę z majątku, Lucjan przeniósł się z żoną i synami, Krzysztofem i Markiem, do Podkowy. Barbara zajmowała się uprawą ogrodu i kuchnią dla mieszkańców oraz licznie przebywających tu osób. Hodowała kwiaty, traktując to jako dodatkowe źródło dochodów.
Janina urodziła się 21 września 1887 r. Po studiach historycznych w Krakowie pracowała w Warszawie. Była cenioną nauczycielką, po latach z szacunkiem wspominaną przez uczniów, i działaczką społeczną, walczącą o prawa kobiet.
Druga z sióstr, Wanda z Niemyskich Walcowa (1888–1982), studiowała medycynę w Szwajcarii, w 1914 r. uzyskała tytuł doktora i wyjechała na front wschodni, gdzie zdobywała praktykę w zakresie chirurgii i gdzie poznała Jana Walca, też chirurga. Pobrali się jeszcze na froncie. Jan został ordynatorem i współwłaścicielem kliniki „Omega” w Warszawie, którą po wojnie upaństwowiono. Wówczas pracował w szpitalu, a Wanda jako lekarz szkolny.
Najmłodsza z sióstr Niemyskich, Stanisława (ur. 1893), wyszła za mąż za ziemianina Edwarda Mysłakowskiego, z którym od 1928 r. prowadzili nowoczesne gospodarstwo w Jedwabnie koło Torunia. Działała w Kole Ziemianek, opiekowała się wiejskimi dziewczętami, przygotowując je do roli gospodyń domowych. Zachowały o niej dobrą pamięć. Po wejściu Niemców została aresztowana, ale uciekła z transportu i przedarła się przez granicę do Generalnej Guberni, zamieszkała z synem Maciejem w „Borowinie”. Mąż, wywieziony do Oranienburga, zmarł w 1941 r.
Rodzeństwo Niemyskich po wybuchu wojny też razem z matką osiadło w podkowiańskim domu. Tutaj przeżyli okupację ze swoimi najbliższymi i rzeszą uciekinierów, których ratowali i wspomagali przez cały ten straszy czas. Trzeba ich było nakarmić, więc Lucjan kupił krowę, kozę, kury, króliki oraz dwa konie, które potem wynajmował wozakowi w Warszawie. „Utworzyliśmy kołchoz, prowadząc gospodarkę samowystarczalną […]. Bratowa piekła babki śmietankowe, ja torty i ciastka. Bratanek pracował w ogrodzie. Brat w wolnych chwilach obsiewał dzierżawione okoliczne place” – wspominała Stanisława Mysłakowska. Lucjan odkupił też od sąsiadów pole i uprawiał je wspólnie z synem Krzysztofem (ur. 1913), który pracował równocześnie w Gospodarstwie Doświadczalnym w Morach. Tam poznał Helenę Mazurkiewicz, przyszłą żonę, która po ślubie sprowadziła się do „Borowina”; jej zawdzięczała życie ukrywająca się Stefania Grodzieńska. W Podkowie urodziła się najstarsza córka Heleny i Krzysztofa, Elżbieta.
Oprócz ciast (m.in. kruche klawisze i babeczki z kremem kawowym), Niemyscy produkują w Borowinie lody dla działających w Podkowie pensjonatów oraz dla czytelni-cukierni Wandy Sucheckiej. Do – i tak już pełnego – domu zapraszają znajomych i rodzinę z Warszawy, by odpoczęli od koszmaru okupacyjnej rzeczywistości. Maria Dąbrowska, zaprzyjaźniona z Niemyskimi (odwiedzała ich w Piorunowie w latach 30.), była regularnie obdarowywana płodami ziemi, o czym wspomina w kilku miejscach swojego dziennika: „Rano przyszli Lucjan i Basia i przynieśli nam szparagów. Zaofiarowali też pomoc w dostarczeniu masła i węgla”(18.06.1940). Zaopatrywali Dąbrowską i jej domowników w rzepę, kartofle, pomidory przez cały okres okupacji. I zapewne nie ich jedynych. Dąbrowska odwiedzała Niemyskich także po wojnie.
Z zachowanej korespondencji wynika, że dobra organizacja, odwaga i pracowitość wszystkich zaangażowanych osób pozwoliły przetrwać ten czas ciężkiej próby” – pisała Joanna Walc. Mimo rozległej, niebezpiecznej działalności i licznych donosów (przechwyconych przez urzędniczki poczty) przeżyli okupację. Po wojnie rodzina się rozproszyła: Lucjan, któremu władze komunistyczne odebrały majątek, zamieszkał z żoną w Wałbrzychu. Zmarł 21 lutego 1948 r. Janina uczyła historii w liceum, ale w niedługim czasie została zwolniona z powodów politycznych (za przekazywanie nieprawomyślnych treści). Opiekowała się chorą siostrą, a po wypadku (potrącił ją samochód) zamieszkała u bratanka Krzysztofa (dr inż. Krzysztof Niemyski, 1913–2009, pracował na Uniwersytecie Łódzkim). Zmarła w Warszawie, 4 marca 1982 r. Stanisława znalazła z synem swoje miejsce w Gdańsku-Oliwie, gdzie do emerytury zatrudniona była jako bibliotekarka. Zmarła 24 sierpnia 1979 r. Wszyscy pochowani zostali na Starych Powązkach.
W 2000 r. Lucjan i Barbara, Janina oraz Krzysztof i Helena zostali odznaczeni medalem Sprawiedliwi wśród Narodów Świata.